niedziela, 7 lipca 2013

#1

Poszukiwała szczęścia, na silę, w każdym kącie swojego życia probowała je wydobyć... nie bylo momentu, kiedy nie myślala, gdzie uciekło lub gdzie się skrywa, a ono? Ono szło do niej małymi kroczkami. Było ogromne... Czekała na nie kilkanaście lat, przyszlo niespodziewanie, wtedy gdy wszystkie nadzieje na jego odnalezienie porwał wiatr... Trudno było jej się przyzwyczaić, że szczęście zadomowiło się w jej sercu, często je odrzucała, ale ono nie dawało za wygraną. Dziś śmiało może krzyknąć, ze jest najszczęśliwszą osobą na ziemi. Ma wszystko czego potrzebuje, a najważniejsze, że dzieli swoje serce z drugą osobą... Prawdziwy lęk rodził się przed stratą najukochańszej osoby i nawet zapewnienia, nie dawały satysfakcji, że już na zawsze pozostanie dobrze...
Szczeście jest ulotne. Raz jest, a raz go nie ma. Przychodzi i odchodzi od naszego serca, kiedy tylko chce. Nikt z nas jednakże nie może zaprzeczyć, iż jest ono nam potrzebne do codziennego funkcjonowania. Malutkie szczęscie przychodzi do nas codziennie, skrywa się ono wśród porannego 'dzień dobry'' wypowiedzianego do sąsiada , lub chowa się w zakamarkach ''przepraszam'' mówionego przez pana, który trąca nas siatką z zakupami w autobusie. Malutkie sczęścia, malutka radość, ktorą dają nadzwyczaj dziwne, może nawet głupie słowa. Na codzień wydawałoby się to paradoksem dziś już wiem, że tak nie jest. Nie wiem co chcę sobie uświadomić, wiem jedno, szczęście chowa się w każdym z nas...

środa, 3 lipca 2013

again...

Wielki mały powrot bloga. Następny dzień wakacji przemija niezbyt słonecznie ale wśród dobrego towarzystwa.

Za każdym razem kiedy mam ochotę dodać post, zastanawiam się czemu tak naprawdę ma służyć ten blog, przez ostatnie kilka miesięcy posty pojawiały się równi szybko jak znikały.. Może jakiś przełom? Zaliczalam go do blogów czysto lifestyle'owych, chociaż niektóre wpisy układały się w drobne i drobniejsze historyjki. Zauważalne bądź nie, coś jak krótkie opowiadania. Dążenie do celu posiadanie idealnego bloga jest bezsensu... Więc może spróbuję znowu powrocić w formie, ktorej najbardziej się boję..

See you soon...


sobota, 17 listopada 2012

lifestyle.

Mały mix z ostatniego miesiąca. Dużo, a jednak mało się dzieje.
Dzien jak codzień, codziennie rano 6:30 jest jeszcze szaro, ludzie smutno wleką się do szkół, wszystko jest jakieś takie powolne, przyspane. Każdy dzień wygląda tak samo jak poprzedni, lekcja, przerwa, lekcja przerwa. Wszystko przeplatane jakimiś takimi 45minutowymi ciszami, napadami złości czy powszechnego śmiechu i radości nazywanym ''beką''. Krótkie przerwy rozbrzmiewają w hałas ''pożycz 20 gr'' czy ''masz kanapki?'' czasem ucho przechwyci ''masz zadanie?'' lub sam o nie spytasz, bo poprzedniego wieczoru nie chciało ci się go odrobić. Po szkole wleczesz się do domu, siadasz na kanapie jak zwykle oglądasz ''Trudne sprawy'' potem robisz lekcje i do wieczora zaczepiasz się na fejsbuku, i tak cały tydzień. Monotonnia Cię nie przyciska? No, mnie też...

niedziela, 23 września 2012

You're a God...

Jesteś Bogiem... Film o Paktofonice, którą od dawna podziwiałam i słuchałam, mimo to, ten film ścisnął mi serce jeszcze bardziej. Przez każda jego sekundę, ciarki przechodziły mi przez całe ciało, a oczy błyszczały się nierównomiernie. Tysiąc myśli przechodzi mi przez glowę, jakby tu podsumować- NIE DA SIĘ. To trzeba obejrzeć, to trzeba poczuć... W ciekawy sposób przedstawiona historia team'u składającego się z Rahima, Fokusa i Magika. Film na prawdę warty obejrzenia, a co więcej to było najlepiej i najmądrzej wydane 20 zł w moim życiu :)

Po raz kolejny, mogę uznać, że muzyka rap i subkultura hip-hop to jednak sens mojego życia :)